Tygodnik Mód nr 6 z dnia 10 lutego 1900 rok – fragmenty (pisownia oryginalna)
5 Lutego 1900 roku
Paryż porwany jest obecnie ruchem karnawałowym, więc tańcem przedewszystkiem, a nadto zgromadzeniami muzycznemi, estradowemi i scenicznemi, ale ten karnawał odbija się najwięcej w pracowniach modniarek i krawców, gdzie praca wre, kipi – istne żniwo dla całych regimentów pracownic na tem ogromnem polu zmiennej mody. A są zmiany i to radykalne. Najważniejszą z nich jest zmiana kroju spódnic, tych wązkich mianowicie, które zbyt długo, bo przez kilka miesięcy noszono w Paryżu. Obecnie duża kontrafałda zbiera szerokość spódnicy od paska i spływa aż ku dołowi, rozkładając się w tren zgrabny niezbyt długi. Poprzednie bryty z boków mają wązkie zakładki zaszyte aż do wysokości kolan, dalej rozkładające się umiarkowanie i nadające bardzo zgrabny kształt całości: wązki u bioder, szeroko-okrągły u dołu.
Według trafnego zdania artysty-malarza, w salonach paryzkich wielkiem cieszącego się uznaniem, kobiety obecnie w modnym stroju wyglądają jak lilia przewrócona na dół kielichem. Rzeczywiście, że porównanie wybornie się odnosić może do tych białych postaci w balowym stroju, gdy falbaneczki powiewne z gazy lub tiulu, jak listki kwiatów opadające, naprawdę całą osobę do kwiatu czynią podobną. Atłas w tej chwili w wielkich znajduje się łaskach, jako materiał tak bardzo strojny i lśniący na balowe toalety, a pod wpływem sztucznego światła nabierający przepysznych odblasków.
Atłas ten mamy tu w ogromnym wyborze i prześlicznych odcieni: biały verre d’eau, wiśniowy, czerwony, bordeaux, pomarańczowy, a także cała gama liliowych – mauve, aż do jasno popielatych. Jako strój, widzę dużo haftów z aksamitnych aplikacyi lub pailletek lśniących, imitacyi pereł większych i mniejszych, obejmujących kontury falbanek, gorsu, a także zstępujących rękawki tworzące kilku rzędami naramienniczki. Wielką nowością ostatnią mody są czarne gazy oraz cieniutkie etaminy srebrem przetykane, a ubierane również srebrnym galonem. Ażeby strój ten nie przybrał cechy żałobnej, przydaje się doń kolor
mocny i jasny, jako przepaskę, a także rodzaj szarfy z jedwabnej plisowanej gazy oszytej wązką również plisowaną falbanką. Całość sztucznie pomięta przypina się u lewego ramienia, u gorsu i w lekkich kaskadach spada do dołu sukni. W pasie leciuchna ta szarfa bywa przytwierdzona błyszczącą spinką. Pomysł ten bardzo oryginalny, całej toalecie nadaje charakter wyszukanego gustu.
Do bliższego rozpatrzenia polecam czytelniczkom „Tygodnika” toalety najwięcej zauważone na jednym ze świetnych balów tego sezonu. A więc najpierw suknia różowa atłasowa, lekko powłóczysta, formą princesse, haftowana w motyle o tęczowych barwach – u dołu sukni większe, mniejsze ku górze, oraz na wyciętym staniczku z boku zapiętym. Rękawki maleńkie z różowej gazy, również motylem przepięte; przepaska złota we włosach.
Dalej zwraca moją uwagę ubranie młodej panienki z białego surah; spódnica najnowszego kroju z szeroką fałda w tyle, z mnóstwem zakładek wąziutkich po całej spódnicy zaszytych od góry, z falbaną plisowaną z białej gazy u dołu. Takaż sama węższa falbanka okala wycięty stanik; rękawki, to dwa rzędy czy dwie gałązki drobnych polnych różyczek, takiż bukiecik u dołu i we włosach wysoko upiętych. Był to strój bardzo dobrego smaku, który każdej młodej panience polecić można.
Dalej suknia aksamitna pomarańczowa, inkrustowana koronką i delikatnym złotym haftem. Trzeba widzieć efekt takiego złotego odblasku przy kolorze orange, żeby ocenić jak trafnym był pomysł tego zestawienia. Fałda od góry idąca tak zwana pli Watteau, cała również złotem i koronką inkrustowana. Na staniku lekko z przodu tylko wyciętym śliczna draperya z białej illuzyi. Osobno wspominam tu o fałdzie pli Watteau, chwilowo bardzo w modzie, a nadający całej sukni charakterystyczny wygląd. Fałda ta osobno się kraje, i przypina lub nie, począwszy od kołnierzyka pod kokardą wstążki.
Kaprys mody przeznacza nawet lekkie sukna na toalety balowe, ale bo też jakie to są te sukna! – cienkie, jedwabiste, najświeższych kolorów. W jednym z najwykwintniejszych krawieckich domów wykańczano suknię z sukna (drap ideal) koloru złota. Spódnica długa, jeden bok ubrany różową gazą przepiętą kilka razy kwiatem hortensyi, staniczek cały wyszyty pailletkami złotemi i stalowemi; na ramionach przepaski z gazy i spinek błyszczących. Górna część ramienia odkryta, trzewiczek nabijany złotem i stalowymi gwoździczkami na białym atłasie. Strój to bardzo ozdobny.
Nadzwyczaj lekko i wdzięcznie wyglądają wszystkie tiulowe suknie, białe głównie i czarne, naszywane wężykiem w nierówne arabeski wstążeczkami comete lekko nadmarszczonemi, białem i na białej sukni, czarnemi na czarnej. Połączenie kolorów w tym sezonie bywa nadzwyczaj śmiałe i niespodziewane. Dość powiedzieć, że suknia niebieska bleu-turquoise pokryta białym tiulem i strojna żółtemi szerokiemi aksamitkami u dołu, zwój tychże aksamitek przeplatany niebieskiemi, spada od lewego ramienia aż ku dołowi sukni. Taka kombinacya prześlicznie wyglądała i duże zrobiła wrażenie.
Na popołudniowych zebraniach w Paryżu, zwłaszcza po Nowym Roku, gospodynie domu ukazują się w bardzo oryginalnych i artystycznych strojach, tylko na ten cel przeznaczonych i pozwalających im na pewne indywidualne fantazyjne pomysły. Podczas gdy na wyjście, paryzkie elegantki najsurowiej trzymają się wymagań chwilowej mody; na five o’clock gospodynie występują w stroju stylowym Louis XV. Jedna z nich robiła honory domu w sukni vert emeraude jedwabnej, takaż vestka Louis XV długa, podbita różowym atłasem z wyłogami z tegoż atłasu, okalającemi szmizetkę białą plisowaną z przepaskami stalowemi. Przy wysokiej fryzurze aksamitna kokarda nakrapiana stalowemi i rubinowemi pailletkami. Tekokardki nadające fryzurze wielką elegancyę, są wyrobem znanej firmy z ulicy de la Paix. Odznaczają się one niesłychanie lekkiem i artystycznem wykończeniem. Rękawy robią się coraz węższe i dłuższe, czasem tak wązkie, że aż do łokcia potrzeba maleńkich guziczków i jedwabnych pętliczek, ażeby ręka wyglądała jak w długiej obcisłej rękawiczce. U ramienia jednakże znajdują się maleńkie patki kilka razy pikowane jaśniejszym niż suknia jedwabiem. U sukien strojniejszych górna część rękawa bywa wykrajana w kształcie litery V, a otwór ten wypełniony jest innym materiałem, albo gazą, albo muszlinem w zakładeczki. Długość rękawów zaczyna być przesadzona.
Modny rękaw powinien prawie spadać do końca palców, a nawet w jednej pracowni renomowanej umieszczają pętelkę zakładającą się za wielki palec, aby rękaw dobrze wyciągnięty nie podnosił się i palców nie odsłaniał. Przy tego rodzaju rękawach rękawiczka prawie jest zbyteczną; okoliczność to, którą chwytają osoby wątpliwego gustu, aby usuwając rękawiczkę, pokazać dobór pierścionków na wypieszczonej ręce. Nowość ta nie wszystkim przypada do gustu, rękawiczka bowiem stosownie dobrana kolorem i rodzajem skórki, jest jedną z najważniejszych części toalety kobiecej, i daje ona korzystne wyobrażenie o smaku osoby.
W teatrach i na koncertach niby rozkwitające maki widzę bluzki pąsowe z boku zapinane na małe złote lub srebrne guziczki, przy ciemnej spódnicy, a żakietki i płaszczyki podbite bywają również pąsowym jedwabiem, albo innym, ale koniecznie koloru bluzki.
Seweryna Duchińska
Rycina 1, Tygodnik mód i powieści nr. 6, 10 lutego 1900